Sztuka wyrzucania czyli minimalizm

Coraz więcej słyszę o minimalizmie. Fascynuje mnie ta ideologia. Bo czy naprawdę potrzebuję tego stosu przedmiotów na biurku? Czy niezbędne są mi cztery długopisy, dwa zestawy spinaczy i kilka kubków chociaż w pracy korzystam tylko z jednego? Czy naprawdę muszę trzymać na biurku te wszystkie pamiątki? Patrzę w ekran komputera i widzę wszystko wokoło, stosy dawno już nie potrzebnych notatek, zegarek, obcinacz do paznokci, przenośny dysk.

 

Mieszkam i pracuję w Kielcach. Jako przedstawiciel handlowy dużo czasu spędzam w samochodzie. W pewien sposób przenoszę tam swoje życie. Miejsce pasażera spełnia funkcję podręcznego stolika, wożę tam niezbędne dokumenty, pudełko po płycie ulubionego zespołu, podniszczoną książeczkę mojego dziecka. Pod nogami walają się dwie butelki po wodzie mineralnej i kilka kubków po kawie. Na tylnym siedzeniu wożę zapasowe ubranie, pracując w trasie zawsze muszę liczyć się z ewentualnością zmiany planów. To wszystko wprowadza zamieszanie. Sprawia, że irytują mnie pozostali kierowcy na drogach. Denerwuje mnie gdy przy hamowaniu  wszystko się przemieszcza,  jakby wokół mnie pływało.

 

Przyszło mi do głowy mądre zdanie:

 

Ograniczając ilość zbędnych przedmiotów wokół mnie, będę miała więcej energii i determinacji do pracy.

 

Tylko do tego minimalizmu jakoś mi brak determinacji…

 

Napisz komentarz

Najnowsze oferty pracy:

Więcej ofert pracy

Gdzie jeszcze rekrutują?